sobota, 23 lutego 2013

Już idę!

Co roku o tej porze opanowuje mnie chęć zmian, konkretnego impulsu do rozwoju. Gdzieś w głębi duszy doszłam już do wniosku, że zazwyczaj kończy się to twardym lądowaniem i okresowymi trudnościami we wszystkich dziedzinach życia. Co więcej - nie przewraca życia do góry nogami, choć wydawałoby się, że powinno. Mogłabym w końcu nauczyć się, że jest to bezcelowe, te ciągłe próby wybicia się ponad to, co potrafię i mogę, ale chyba nie chce. I choć zebrałam już pokaźną kolekcję kopniaków wciąż chcę walczyć o swoje. Co poradzę, że w całej mojej niewierze - wierzę. Wierzę w ciężką pracą, dobre pomysły, fajnych ludzi, w przewrotny los. Wierzę, że choć jest dobrze, może być jeszcze lepiej, że życie nie zabiera tylko dlatego, że mam już dużo. 

I może właśnie dlatego spróbuję. Znowu. Chcę sobie pozwolić na świadome dorastanie. Jeszcze kilka kopniaków i dowiem się o co przez cały czas chodziło. Czuję, że coś na mnie czeka.