Konie są moim życiem nie mniej niż mój mąż czy syn. Ich utrata lub marnowanie czasu, który mogłabym im poświęcić za bardzo by bolała. Chcę być naprawdę dobra. Dla siebie i koni, które staną na mojej drodze. Jestem bardzo ambitna i wiąże się to z tym, że nie chcę być średnia w wielu aspektach, wolę być naprawdę dobra choć w jednym. Dlatego rezygnuję ze studiów i choć nie była to łatwa decyzja - nie żałuję. Co lepsze czuję, że nigdy żałować nie będę. Rozpoczynam pracę nad ulubionym fragmentem samej siebie - nieopisaną i niewytłumaczalną pasją i miłością do koni. Intuicyjnie czuję, że powinnam podążać właśnie tą drogą i właśnie jej oddać całe serce. Bo naprawdę mi się chcę i zrobię to dla siebie.
Pozwalam sobie na pewną dawkę egoizmu, bo zdałam sobie sprawę, że by uszczęśliwić moich bliskich sama muszę być naprawdę szczęśliwa. I oceniając po wielkości kamienia jaki spadł mi z serca - dobrze robię.
Kontuzja wykluczyła mnie z jeździectwa, gdy znów po przerwie mogłam wrócić, ale od jutra znów zaczynam brnąć do przodu. Już nie pozwolę się zatrzymać.